to ma być jak kto chce czyli techniką dowolną razem z rodzicami
i ja nie chcę na kartce płaskiego."
Po tej informacji, która nastąpiła po lekcjach w poniedziałek,
a wypowiedziana została tak jak ją tu prezentuję
czyli bez użycia interpunkcyjnych dobrodziejstw,
okazało się, że wieczoru wolnego do środy brak.
Ale nie było co wymiękać tylko dodać gazu i te twórczo - budowlane prace
wykonać gdzieś między wierszami.
I udało się! W szalonym pędzie poczynione:)
Chcecie? To popatrzcie jak piecze się katedrę między wierszami.
Zapraszam do Poznania - 3/4 znanych mi rodziców przydałaby się taka lekcja pokazowa. I nawet nie chodzi o katedrę (notabene genialnie zrobioną!), ale przede wszystkim o współpracę z dzieckiem. Gratuluję z całego serca!
OdpowiedzUsuńZnaczy się, koziołki robimy?:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHehehe, niezłe wyzwania dzieci przynoszę rodzicom ze szkoły :D
OdpowiedzUsuńPs. To szkoła o profilu plastycznym, czy zwykła?
Pozdrawiam :)
Najzwyklejsza szkoła podstawowa:)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu,ale tak nawiasem mówiąc,to dzieciątko chyba bardzo dobrze zna mamusię i jej zdolności,jeżeli wybrała właśnie taki budynek,to dobrze wiedziała co robi,wiedziała,że jej mama nie zawiedzie,bardzo mi się tu podoba,rozsiądę się na dłużej,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo pięknie, córka powinna dostać szóstkę ;)
OdpowiedzUsuńMnie czasami męczyły pomysły nauczycielek na wykonanie ciekawych prac - ciekawych w ich mniemaniu. Człowiek tracił czas na robienie czegoś, czego potem nie mógł dostać spowrotem.