Tym razem syn sprowokował małe warsztaty.
Była to troszku powtórka z poprzednich: filc, przyszywanie, obszywanie
i kilka innych rozwojowych zadań.
Wszystko po to by do szkoły na plastykę zanieść pracę domową: ozdoba wielkanocna.
Takie wyzwania wymagają wpuszczenie dziecka do pracowni,
a że jestem w trakcie wytwarzania kilku komunijnych albumów
i w każdym kącie i gdzie się da panoszą się fragmenty powyższych,
to z gry odpadły pisanki i inne "brudne" pomysły.
Poszliśmy więc za ciosem - dokupiliśmy filcu i...
...zobaczcie sami:)
1.Wspólnymi siłami zaprojektowaliśmy głównego bohatera, przenieśliśmy szkic na filc:
2.Wycinanie:
3. Trzeba było zrobić imitację wełnianych loków, wycinając paseczki filcu, zwijając je w ślimaczki...
4....i przyszywając.
5. Wyciąć należało nóżki:
6. Pomimo zmęczenia trzeba było je przyszyć do reszty tułowia:
7. No i głowa. Powstawała osobno.
8. Zszywanie obu boczków:
9. Parę lat temu pewien miś zakończył swój żywot i obdarował nas swymi flaczkami,
które po raz kolejny pozwoliły dodać ciałka innym zwierzakom:)
10. Rogi baranie:
11. dzwoneczek tak dla urozmaicenia:
12. Wieszadełko:
I gotowe!!!
Beeeee!!!!