wtorek, 30 września 2014

poniedziałek, 29 września 2014

Śladami gorzowskich smoków



Zapraszam was w podróż. W podróż w czasie i przestrzeni. 
Pierwszy warsztat odbył się w weekend i był bardzo ekscytujący.
Zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych...
Mateczka koniecznie chce się przenieść w czasie do średniowiecznego Gorzowa. Ech... 
To nie po raz pierwszy.
Ojciec i wuj zarazem, ma za sobą skomponowanie, napisanie i wyśpiewanie publiczne 
legendy dziejącej się w mieście, w którym bardzo nie chciał mieszkać.
A dzieci... Wiadomości o swoim mieście troszkę im przybyło, 
szukanie skarbu to chyba zawsze jest fajne,
było poruszenie wyobraźni,
prac ręcznych oczywiście nie mogło zabraknąć, odwagą happeningową też musiały się wykazać,
była historia i teraźniejszość,
 ale moim sekretnym zamiarem było zaszczepienie choć tycie sympatii do swego regionu.
A żeby coś polubić, a może i pokochać to trzeba to poznać .


Zapraszamy:


Tyle u nas.
Zapraszam do odwiedzania innych blogów bawiących się w warsztatowe podróże.





*obrazek grającego margrabiego wynaleziony w sieci i oczywiście nie wiem skąd dokładnie.


środa, 24 września 2014

Shadows box jesienny

Mamoo, a wiesz co robiliśmy dziś na wuefie???
No, nie wiem. Co?
Byliśmy w parku...
I co tam robiliście?
Zbieraliśmy liście i żołędzie i kasztany, szyszki...
Mchm, no to fajnie. Podobało ci się?
Taak...      ...      ...
No, o co chodzi?
I mamy zrobić z tego pracę...
Ach, to świetnie. Jutro w szkole będziecie robić?
Niee, w domu.
(nadmienię, że dialog ten odbył się wieczorkiem kiedy to myśl ku zaganianiu do spania biegnie niźli do prac zadanych)
Co było robić? No, co? No, pracę ze znaleziskami.
Kasztany, żołędzie, liście... Myślimy....
Może bukiet?
Nie, ma być na kartce.
Chmmm, na kartce powiadasz??...
O, mam: shadows box!
 Jest kartka, ale i przestrzeń i chyba jeszcze tego dziecię me nie robiło.
To czas się nauczyć.
Zaczynamy od rysowania tła:

 Przyklejamy:


Obklejamy wewnętrzne ścianki bibułą:


Robimy dziurki na elementy przestrzenne:


Docinamy niteczki:


Wielkim szydłem przeszywamy listki:


i montujemy w pudełku:



robimy kasztanowe ludki i zwierzątka:


I przyklejamy gorącym klejem:


i jest,
pierwszy shadows box Klaryski:





poniedziałek, 22 września 2014

Eframom...

...z okazji zalegalizowania związku :)












czwartek, 18 września 2014

Zabawa w teatr

Sposób na dzieciową nudę, zrealizowany dla ratowania zdrowia psychicznego rodzicieli, 
a inspirowany warsztatem niespodzianką w Krainie wesołych łobuzów.

wymyślamy i rysujemy postacie


Wycinamy

wyklejamy


szukamy odpowiednich patyczków

i gotowe.
Pierwsza część wykonana wzorowo.


Trzeba zbudować scenę.
U babci na podwórku wiele ciekawych rzeczy do wykorzystania


a na strychu znalazło się coś na kurtynę


wszyscy zapracowani


I jest - teatr letni.
Druga część zadania również wzorowa.


Publiczność dopisała


Aktorzy po uprzednim przygotowaniu scenariusza 
(nie było łatwo) gotowi do spektaklu.


Kurtyna w górę!
Za górami za lasami było sobie królestwo, w którym panował zacny król. 
Miał on piękną córkę królewnę, która to pewnego razu wybrała się na spacerek.

 Pomimo zakazu ojca, królewna jak to królewna wlazła do lasu
gdzie mieszkał zły smok (Wawelski mu było).
Jak to w bajkach bywa, Wawelski zaatakował królewnę
 i juz właśnie miał ją pożreć gdy nagle i niespodziewanie pojawił się...

Super Bohater (Dratewka mu było) i uratował królewnę.
Dostał za ten czyn bohaterski, pół królestwa i rękę królewny w pakiecie.


A morał tej bajki jest taki: 
dobrze gdy rodziców słuchają dzieciaki!






wtorek, 16 września 2014

Nie lubię szkoły!

Odpoczęłam... Wróciłam... Ucieszyłam się domem... 
Posłałam drugie dziecko do "głupiej szkoły", 
trzecie dziecko do "super zerówki", 
czwarte dziecko do "fajnego przedszkola".

Dziecko drugie, w odróżnieniu od pierwszego, 
bardzo cieszyło się na ten etap swej edukacyjnej drogi, ale...
Co dzień wracało bardziej rozczarowane, 
aż dnia czwartego rano siadło i oznajmiło swej rodzicielce, 
czyli mnie, że do szkoły iść nie zamierza. 
I już! 
Determinacja z jaką obstawało przy swoim postanowieniu 
zmusiła powyższą rodzicielkę 
do podjęcia kroków zachęcających. 
Rodzicielka nie lubi czynić kroków zachęcających 
do czynów pozbawionych sensu, 
a tymże wedle niej jest chadzanie do szkoły. 
Ale cóż ma uczynić innego, 
skoro chadzanie do szkoły jest przymusowe!

I tu dochodzimy do sedna postu. 
Właśnie ten fakt że szkoła (w obecnym swym stanie) 
jest nuuudna i mało efektywna 
( tu musi się rodzicielka pilnować, 
bo temat szkolnictwa wywołuje u niej 
emocje na wskroś negatywne 
przyprawione wyrazami których nie przytoczymy:/)
 zmusił myśl do powędrowania w okolice edukacji domowej.
Oooo, jakie to fajne pomyślała mateczka!
Ale ja się do tego nie nadaję! To była druga myśl mateczki.
Ale myśl pierwsza prowadziła ścieżki internetowe
 tam gdzie bywały tematy jak dzieci uczyć w domu. 
Podejrzenia są takie, że te właśnie ścieżki
 zawiodły mateczkę do pewnej krainy. 
Za górami, za lasami i za wielkim oceanem 
jest kraina piękna, twórcza, ciekawa i inspirująca. 
Tam śnieg pada od jesieni aż do lata (prawie), 
a mimo to jest tam bardzo ciepło, przytulnie 
i nikt się tam nie nudzi. 
A wszystko to dzięki miłości wielkiej, 
która tam sobie dom upatrzyła. 
Kraina ta ma misję ogromną, która ratuje niejednego, 
który w serce ma wbity kawałek czarciego lustra. 
A klikając tu, możesz w jednej chwili 
znaleźć się w tym cudnym miejscu.

A z krainy powyższej to już tylko był mały krok,
 by trafić do...
I tu czas na punkt kulminacyjny... 
Projektu baaardzo kształcącego, który nazwę nosi :


Oooo, jakie to fajne znów pomyślała mateczka 
i gdy tylko nadarzyła się okazja, 
zapisała się do drugiej edycji warsztatowych zabaw. 
Damy szansę spragnionym wiedzy młodym ludziom
 i sobie samej również i zobaczymy co z tego wyniknie.

Start czyli prezentacja pierwszego warsztatu planowo ma być 
29 września.
 Zapraszam do nas i na inne blogi, 
których mnogość bierze udział w tych edukacyjnych działaniach.

Do zobaczenia

Ps. Po powtórnym przeczytaniu powyższego posta,
wydało mi się, 
że może być krzywdzący względem nauczycieli.
Nie jest to moim zamiarem. 
Uderzam raczej w "nową podstawę programową"
i tym podobne bobki rządowe,
 które jak widzę, bardzo ograniczają możliwości nauczania,
a  nauczycielom współczuję.