Właśnie, oliwkowa. Kartka okazjonalna z okazji Chrztu.
Robiona w międzyczasie, bo zamówienie przyszło nagle i niespodziewanie
co sprawiło, że łatwo nie było, bo:
1. Grzeczne kartki nie leżą w mojej naturze, a co nienaturalne to trudniejsze,
ale jak widać na tym blogu, nie poddaję się i ćwiczę zawzięcie.
2. Jestem raczej powolna w tworzeniu co nie sprzyja nagłym wyzwaniom,
ale jeszcze nie jestem w posiadaniu farb, klejów, lakierów i innych takich,
które schnąć nie potrzebują, co powoduje, że gdy właśnie schną...
pojawia się wspomniany już "MIĘDZYCZAS", który wykorzystuję na całego.
3. W domu panowanie objął wirus dręczący żołądki,
a więc dzieci cudnie nie śpią, ja też na jeden dzień padłam.
Opóźnienie gotowe.
4. A na koniec, chmm... tak ok. 2:34 gdy już bardzo zadowolona
finiszowałam z tym wyzwaniem i przyklejałam ostatnią(!) stronę...
KRZYWO!!! Krzywo i to tak, że nie da się tak tego zostawić!!!
Płakać? Chciało się, ale dało radę się spiąć i kombinować.
No i oto efekt:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz