Tak siedzę i nie wiem jak opisać poniższą pracę, bo klimat mój dzisiejszy to...
jest taki jak tutaj i pisać o różowym przepiśniku mi jakoś nie w nutę.
No ale dobra, powstał on z myślą o osobie lubiącej
i co ważne potrafiącej dobrze kucharzyć (a piec pyszności to już w ogóle mistrzostwo)
poza tym jest ona fanką języka, o zgrozo, niemieckiego (stąd tytuł).
Postanowiłam więc w ramach prezentu urodzinowego stworzyć coś takiego:
jakiś taki dzień chyba pasujący do tych demonów... (dziękuję za podlinkowanie!) powolny, niektórych przyprawiających o senność, innych o ból głowy...
OdpowiedzUsuńoj tam, różowy, kolorowy jest po prostu. swoją drogę bardzo radosny, szczególnie patrząc na dziewczynkę od mleka.
dziękuję za komentarz pod demonami i również życzę optymizmu :)
Świetny i jak sowicie obwiązany...
OdpowiedzUsuń