Z Jezusem Chrystusem to jest tak:
- Jezu, przepraszam... Zabiłam Cię. Tak po prostu, bez wahania, dla własnej wygody.
- Masz rację kochana, nie martw się. Dlaczego tak się smucisz? Chodź weź to i to i jeszcze to...
Tu następuje wielkie mnie obdarowanie różnościami cudnymi i ...
Stoję oniemiała... O co kaman??? Przecież spodziewałam się... Czegoś zupełnie innego.
Chrystus żyje i teraz daje mi wolność. Jak ja lubię wolność!
I dziś mogę w tej wolności zakończyć blogowanie.
Było super, dziękuję wszystkim za zaglądanie, za komentowanie i niekomentowanie,
za inspiracje i co tam jeszcze:)
I zobaczymy co dalej...
Wiem jedno: cokolwiek będzie to z Jezusem najlepiej:)
Obym zawsze o tym pamiętała.